Piszę tę notkę tutaj, mimo że nie jest to "lifestylowy" blog, ani też mój dziennik osobisty. Po prostu czuję potrzebę przelania swoich myśli na klawiaturę i podsumowanie odchodzącego roku 2019.
Życie osobiste:
Helenka, z małego zwierzaczka, stała się małą dziewczynką. Najdłuższe zdanie, które wypowiedziała, miało, jak policzyłem, pięć słów. Nieźle jak na 21-miesięczną dziewczynkę. Stała się również dużo bardziej wymagająca jeśli chodzi o ilość poświęcanej jej uwagi. Przestała być podobna do mnie, tudzież mojej żony, i stała się podobna do... chyba samej siebie?
Gry fabularne:
Udało się ruszyć ponownie Kingmakera. Niestety, rosnące wymagania Heli połączone z serią chorób pod koniec roku trochę zakłóciły ambitne plany. Mam nadzieję na wiosnę wrócić do mistrzowania.
Edukacja:
Skończyłem specjalizację z medycyny rodzinnej. Egzamin specjalizacyjny był chyba tym, do którego uczyłem się najwięcej (a na pewno najdłużej) w życiu, bo sześć tygodni. Czuję wewnętrzną ulgę, że jest to już za mną. Kolejnej specjalizacji chyba robić nie zamierzał, bo nie polepszyłaby mojego statusu na rynku pracy. Myślę nad jakimś dodatkowym kursem, na przykład do badania kierowców, który byłby ważny dożywotnio.
Finanse:
Założyłem własną firmę i jak się to okazało, było to dobrym pomysłem. Prowadząc, było nie było, dość rozrzutny tryb życia, zakończyłem ten rok na dość dużym plusie i stanie konta większym o 33 tys. PLN. Jestem chyba - wreszcie - członkiem klasy średniej. Niestety socjalistyczny rząd PiSu swoją nieodpowiedzialną polityką fiskalną rozkręcił inflację, która wynosi już 4 %, przy minimalnych stopach procentowych. Oznacza to z jednej strony, że czuje się lepiej, wydając pieniądze, skoro tak szybko tracą na wartości. Z drugiej strony, niskie stopy procentowe czynią lokaty bankowe bezsensownymi i zmuszają mnie do szukania innych form inwestycji kapitału. Problem polega na tym, że ja się na tym nie znam...
Klasyczna męska elegancja:
Moja garderoba sporo się rozbudowała. Doszedł m.in. kaszmirowy płaszcz, pięć koszul, trzy nowe pary butów (w tym jedne z chyba jednak wyższej półki, czyli Carmina), dwa kaszmirowe szaliki, szal Drake'sa, nowe dwie pary szelek. Nie mam już chyba niczego, co bym tak naprawdę potrzebował - kupuję teraz to, czego pragnę.
Na mojej liście wciąż są buty z kordowanu, tweedowa marynarka, spodnie z bardzo grubego raw denimu na szelki, kurtka Filsona w kratę, dwa kapelusze, płaszcz z kołnierzem z futra, buty Trickersy, buty ze skóry jaka, hełm korkowy, kurtka z końskiej skóry Aero Leathers, dwa swetry - rybacki i fair isle. Czyli totalna ekstrawagancja.
Kolorem roku jest dla mnie ciemnooliwkowy.
Plany na kolejny rok
Zobaczyć Szkocję. Zaliczyć trekking w Skandynawii. Zapewnić Heli rodzeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz